sobota, 27 lipca 2013

Kiedy po raz pierwszy zobaczyłam książkę Dominiki Budzińskiej pt.” Niewolnicy snów” od razu wiedziałam, że muszę ją mieć. Moją uwagę przyciągnęła piękna, zaskakująca okładka oraz niebanalny i intrygujący tytuł. Od razu wiedziałam, że to coś dla mnie. Nie myliłam się.
Dominika Budzińska to młoda kobieta której wielką pasją są podróże oraz pisanie. To, że wydała książkę jest spełnieniem jej marzeń. „Niewolnicy snów” to długo wyczekiwany debiut autorki.
Akcja książki toczy się w Wielkiej Brytanii. Główna bohaterka ma na imię Martika (szczerze mówiąc imię to nie przypadło mi do gustu) i właśnie przeprowadziła się ze Szkocji na południe Anglii. Rozpoczyna nowe życie. Już na początku swojej przygody poznaje przystojnego chłopaka o imieniu Scott. Drażni mnie fakt, iż w większości książek bohaterowie zakochują się w sobie od pierwszego wejrzenia. Owszem, uważam, że taka miłość istnieje, aczkolwiek to wszystko dzieje się w dużej ilości książek KATEGORYCZNIE za szybko. Czytelnik nie może zagłębić się w tą miłość, poznać jej tajniki. Są dwie osoby, pierwsze spojrzenie i BUM – miłość aż po grób. To jest naprawdę romantyczne ale i bardzo oklepane. Pomimo to miłość w tej książce jest bardzo pięknie i sentymentalnie opisana. Naprawdę można się wzruszyć.
Głównym wątkiem są też sny głównej bohaterki. Bardzo podobały mi się ich szczegółowe opisy, które poruszały wyobraźnię czytelnika. Muszę przyznać, że czasem naprawdę zaczynałam się bać! Te koszmary były bardzo przejmujące. Zaintrygowały mnie postacie w nich występujące. Przede wszystkim osoba Sofie i rzekomej matki Martiki  wzbudziły we mnie ogromne zainteresowanie. Mam nadzieję, że w następnej książce ich udział będzie znacznie większy, a ich historia zostanie dokładniej i ”szerzej” opisana.
Język jakim posługuje się autorka jest typowo młodzieżowy. Książkę czyta się bardzo szybko, lekko i przyjemnie. Muszę przyznać, że przeczytałam ją jednym tchem. Pozycję tworzy wyjątkowo wartka i zwarta akcja. Pozytywni, kontrastowi bohaterowie oraz często zabawne, ale i też przejmujące dialogi dopełniają świetności tej książki.
Szczególnie w pamięci pozostał mi koniec książki. Jest niesamowicie romantyczny, ale i smutny. Czytając to, niemalże każda dziewczyna automatycznie zaczyna marzyć o takim chłopaku jakim jest Scott. Przede wszystkim te dwie ostatnie kartki książki wzbudziły we mnie współczucie, strach i wzruszenie. Rozkleiłam się na dobre.
Podsumowując, książka przeczy prastarym stereotypom, że polska fantastyka jest do niczego. To nie prawda, a najlepszym tego dowodem są właśnie „Niewolnicy Snów”. Dominika Budzińska zasługuje na duże uznanie, że odważyła się napisać książkę i to tak dobrą. Pozycja bardzo mi się podobała i z niecierpliwością czekam na kolejne jej części. Jestem ciekawa dalszych losów bohaterów i liczę, że następna książka mnie nie zawiedzie i będzie równie wspaniała jak pierwsza. Pokładam ogromne nadzieje w Pani Dominice  i życzę jej wszystkiego dobrego, oraz tego by nigdy nie przestała pisać, bo robi to naprawdę świetnie i z sercem ;)
Jest romantycznie, zaskakująco i całkiem oryginalnie – tak jak lubię.

Za możliwość przeczytania książki serdecznie dziękuję portalowi Zaczytajsie.pl 

Maciej Frączyk '' Zeznania Niekrytego Krytyka "

„Zamiast karać ludzi za błędy, pokaż im inną drogę postrzegania prawdy.”
Cholera wie
„Czasem coś mądrego może powiedzieć ktoś na tyle głupi, żeby się pod tym zapomnieć podpisać.”
Niekryty Krytyk
Ostatnio coraz częściej zagłębiam się w literaturę osób współczesnych, o których się mówi, znanych. Wybieram takie właśnie pozycje z chęci sprawdzenia możliwości tych osobowości oraz mojej czystej ciekawości. Bo skoro biorą się za pisanie, muszą liczyć się z opiniami zarówno dobrymi jak i tymi złymi.
Maciej Frączyk (Niekryty Krytyk) jest gwiazdą youtube’a. Choć muszę przyznać, że nie jestem jego fanką czy też osobą która jest mocno zainteresowana  jego filmową twórczością i którą bardzo ona obchodzi, to jednak sięgnęłam po jego książkę. Owszem, niektóre filmiki są naprawdę dobre, można się pośmiać i poprawić sobie humor, ale to tyle, jeżeli chodzi o mnie i moją wiedzę na temat tej osoby. Faktem jest, że Niekryty Krytyk jest osobą potrafiącą rozmawiać z młodzieżą.
Książka  nie jest czymś wybitnym, aczkolwiek przeszła moje oczekiwania. Jest w niej multum dobrych słów i rad, a także wiele, ale to naprawdę wiele akcji wprawiających czytelnika w dziki, nieopanowany śmiech. Niektóre słowa są jednak czysto płytkie, bez sensu, tak jak gdyby miały tylko zapełnić puste strony. Pozycja wzbogacona jest także ciekawymi, różnorodnymi rysunkami, które dopełniają wywodów narratora. Okładka jest zwykła, aczkolwiek przyciąga uwagę.
Kompozycja utworu jest tradycyjna, zwarta, lecz pozbawiona jakiegoś głębszego namysłu. Tekst jest oryginalny, tak samo jak osoba, która go napisała.  Cała stylistyka przedstawia się dość ciekawie. Ogółem mówiąc (a raczej pisząc :)) książka jest bardzo zabawna i niekonwencjonalna co spowodowało, że przypadła mi do gustu.
Zdania na temat tej lektury są bardzo podzielone. Ja jednak dołączam do grona osób, którym książka się podobała. Wiadomo, nie można było się po niej spodziewać czegoś wielkiego, ale jest to pozycja trochę inna niż te, które czytałam do tej pory, więc każdy ma szansę znaleźć w niej coś nowego. I za to można Autorowi pogratulować. Zdarzyło mi się czytać gorsze książki, i to znanych, cenionych artystów. „Zeznania Niekrytego Krytyka ” oceniam więc na piątkę z plusem za odwagę i za ciekawą propozycję do czytania.